Uroda miesięcy – PAŹDZIERNIK

Uroda miesięcy – PAŹDZIERNIK

Zofia Kossak – Rok Polski

RÓŻE WŚRÓD MGIEŁ

.

Październik to miesiąc mgieł i opadających liści. Mgły spowijają ziemię rano i wieczorem, we mgle niesie się nad wsią miarowy stuk cepów. Młocka i pierwsze bochny z tegorocznego żniwa. Po chlebie poznasz dobrą lub złą gospodynię, mądrą lub niedoświadczoną. Dobroć pieczywa zależy bowiem nie tylko od należytego wyrobienia ciasta. Święty jest ten czarny, żytni chleb. Nie wolno go opuścić niedbale na ziemię.

.

Wiejska zagroda – obraz Zofii Stryjeńskiej. Chociaż jabłka obfitują w sadzie, to dni październikowe są coraz krótsze.

Gospodyni, zanim napocznie bochenek, żegna go znakiem krzyża. Gdy chłody bliskie, myszy polne usiłują wkręcić się do zabudowań. Nie tylko one. Z kryjówek nikomu nie znanych zbiegają ku domowym progom – skrzaty. Odwieczna, niepokojąca w swej trwałości wiara w drobny, niewidzialny ludek, opiekuńczy lub złośliwy, była zawsze żywa w Polsce. Conocne mgły o świtaniu zmieniają się w rosę, którą chłód ścina, że rankiem łęgi zdają się być usiane perłami. „Święta Urszula perły rozsuwa” – mówią kobiety zajęte międleniem konopi. Z włókien lecą paździerze, którym październik zawdzięcza nazwę.

Drzwi października otwiera błogosławiony Jan z Dukli, obrońca Lwowa przed I-wszą tatarską nawałą, a niebawem dołączy do niego imiennik, święty Jan Kanty (z Kęt), uczony wykładowca Akademii Krakowskiej. Powiadają o nim, że ubogiej dziewczynie, rozpaczającej nad rozbitym dzbanem mleka, dzban cudownie skleił, a wodę zaczerpniętą ze strumienia zamienił na mleko, był bowiem miłosierny, jak przystało świętemu.

.

U stóp Beskidu Niskiego, w przepięknej dolinie utworzonej przez rzekę Jasiołkę, znajduje się miasteczko Dukla i pustelnia św. Jana z Dukli (1414-1484).

.

Na przyzbie „dochodzą” obcięte tarcze słonecznikowe, przedmiot pożądliwości dzieci. Gdy słońce wypije rosę, na trawie pozostaje biała przędza pajęczyny. Choć wiatru nie ma, uniesie się w górę i popłynie nad polami czepiając się krzów i badyli. Wiadomo wtedy, że dogasający rok zesłał niby ostatni uśmiech – babie lato. Nie nawrót lata, lecz wspomnienie lata, piękniejsze bodaj od rzeczywistości, słodkie, czarowne, niezwykłe. W dnie babiego lata wiatr nie śmie dąć. Słońce grzeje łaskawie, choć krótko, liście przybierają najpiękniejsze barwy. Odziane w złotogłów drzewa stoją nieruchomo, jak w uroczystym obrzędzie. Srebrne pasma pajęczyny lgną do rąk wędrowca, niby pamięć domu opuszczonego przed laty.

.

Okrutnie nietrwały jest obraz babiego lata! Z dnia na dzień, z godziny na godzinę zmienia się sceneria świata. Wicher strząsa liście. Bure obłoki kapią dżdżem. Nagie gałęzie rysują czarny wzór na niskim pułapie nieba. Znikły bez śladu srebrne pajęczyny, z chrzęszczącej pod nogami brunatnej podściółki liści zeszły barwy koralu i złota. Nieodwołalny koniec.

Przeciwstawiając nadzieję smutkowi sączącemu się nieznośnie z tej jesiennej pory, Kościół opasał październik łańcuchem różańca, albowiem różaniec to radość. Liście opadną i sczezną. Woń róż Maryjnych jest wieczna. Od zarania chrześcijaństwa Najświętsza Panna zwana jest Ogrodem różanym, po łacinie: rosarium.„Przyjdźcie do mnie, Ogrodu różanego słodkiej woni… Wysłucham, mus mi wysłuchać próśb waszych…” – mówi jedna z najstarszych pieśni maryjnych, na południu Francji zrodzona. „Uwieńczmy skronie różami, korzystajmy z chwili, która szybko mija” – wołali rzymscy poeci. „Uwieńczmy skronie Maryi różami, które nie więdną!” – było hasłem chrześcijaństwa.

.

1. Obraz Matki Bożej Różańcowej na Morawach; 2. Sanktuarium “Rosa Mistica” w Montichiari k/ Werony (płn. Włochy); 3. Obraz z Gietrzwałdu. W 30 katedrach i sanktuariach na świecie trwa modlitwa różańcowa o zakończenie “pandemii”.

.

Maryja, Królowa różańca świętego, objawiła się w Lourdes z różańcem w dłoni, w Fatimie z różańcem i na rue du Bac. Tajemniczy związek łączy Ogród różany słodkiej woni, róże i różaniec. Złote róże na stopach Niepokalanej widziała Bernadetka Soubirous. Róże otaczały głowę Maryi Płaczącej w La Salette. W różach widziała Ją trójka dzieci z Fatimy i polskie dziewczynki w koronie Gietrzwałdzkiego drzewa, pod pruskim zaborem na Warmii.

Powiadali Ojcowie Kościoła, że dwie były najpotężniejsze mowy w planie Bożym: „Stań się”- gdy Bóg wszechświat stworzył, i – „Oto ja, służebnica Pana mojego”. Fiat Boga i fiat stworzenia, jedno bez drugiego niepełne. Powiadali również, iż przypomnienie chwili Zwiastowania jest dla Matki Zbawiciela nieustającą radością. Więc powtarzano Ave Maria bez znużenia, po pięćdziesiąt razy, wijąc niby wieniec różany na skronie Maryi, radując się Jej radością. Wspólnie odmawiane zdrowaśki bractw różańcowych chroniły przed smutkiem, „acedią” i stanowiły talizman pogody.

.

Jesień w malarstwie. 1. Wojciech Gerson (1831-1901) “Grzybobranie”; 2. Dziewczyna i mysliwy – Zoffi Stryjeńskiej.

.

Październik, miesiąc mgieł, byłby pełen melancholii, gdyby nie opasał go różaniec. Liście spadają na ziemię i giną. Ave Maria płynie w górę. Drzewa są czarne i nagie. Róże Niepokalanej kwitną i wonieją.

_______________

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Translate »