W. Majdański – Cywilizacja franciszkańska (Cz. 1)
Dnia 16 stycznia 2020 zorganizowany został internetowy KONGRES RODZIN POLONIJNYCH (“online”), w którego realizacji, obok Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą, brali udział także przedstawiciele Instytutu Badań nad Rodziną (IBR), założonego przez ś.p. Arcybiskupa Kazimierza Majdańskiego, metropolitę archidiecezji szczecińskiej. Odwiedzając kiedyś Łomianki, zatrzymałem się w tej bardzo pożytecznej instytucji. Kierująca tamtejszą biblioteką pani Alina umożliwiła mi dotarcie do tekstów napisanych przez Walentego Majdańskiego, brata abpa Kazimierza. Życie i działalność W. Majdańskiego są czymś tak niezwykłym, że zasługuje on na na osobny artykuł. Natomiast jego prace mają siłę niemal profetyczną, szczególnie aktualną wobec dramatycznej sytuacji demograficznej, w której znalazł się naród polski od czasu tzw. transformacji. Zdecydowaliśmy opublikować przynajmniej fragmenty jednej z jego książek, ponieważ zbliża się dzień świętego Walentego, który – jak mówi tradycja – jest patronem małżeńskiej miłości. Właśnie w dzień św. Walentego – 14 lutego 1899, urodził się godny Jego imiennik, Walenty Majdański.
.
Majdańskiego odwagę, jego książki i liczne artykuły cenił wysoko Prymas Tysiaclecia, kardynał S.Wyszyński. A tak pisał o nim kardynał Karol Wojtyła – pózniejszy papież Jan Paweł II: “Walenty Majdanski przedstawiał zawsze jasno i z wielką odwagą najtrudniejsze problemy naszego polskiego życia. Małżeństwo, rodzina, wychowanie, przyszłość narodu nie przestawały byc głównymi tematami jego publikacji. Choć od dawna nie mogą oglądać światła dziennego, to stale tworzą kapitał mysli i zaangażowania w najtrudniejsze sprawy naszego życia’’.
Podajemy kilka tytułów spośrod książek napisanych przez tego skromnego ale nieustraszonego obrońcę życia poczętego i promotora odpowiedzialnego rodzicielstwa : “Państwo rodzin” (1935); “Ekonomia a ziemia” (1936); “Giganci” (1937); “Rodzina wobec nadchodzącej epoki” (1946); “Kołyski i potęga” (1946); “Polska kwitnąca dziećmi” (1947). Nakład tych prac został już dawno wyczerpany, ale może uda się opublikować przynajmniej ich podsumowanie, jeszcze przed 50-tą rocznicą śmierci Autora, która przypadnie 10 grudnia 2022-go roku.
.
W roku 1979 Ojciec św. Jan Paweł II ogłosił świętego Franciszka patronem ekologów.
Na początek publikujemy opracowane fragmenty z 244-stronicowego maszynopisu zatytułowanego Cywilizacja franciszkańska, który nigdy nie ukazał się w formie książki. Dla obecnej tu wersji oczywiście trzeba było dokonać wielu skrótów w porównaniu z tektem oryginalnym. Tę pracę W. Majdański poświęcił w dużej mierze św. Maksymilianowi Kolbe, patronowi trudnych czasów.
*
Rozdział I : Na statku kosmicznym – Ziemi
1-2. Skojarzenia astronautyczne
Postępy wiedzy i techniki sprawiają, że coraz bardziej możemy rozumieć to, co daje nam wiara i nauczanie Kościoła. W ramach teorii postępu ukazuje się oszałamiające dla człowieka wezwanie o jego pełny rozwój: “Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski ” (Mt 5.48). Drugie zaś wezwanie – “Starajcie się najpierw o królestwo Boże i o jego sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dane” (Mt 6.33) – wyjaśnia razem z pierwszym, co warunkuje każdy inny postęp.
W epoce wielu osiągnięć astronautycznych i odkrywania coraz to bardziej odległych przestrzeni, okazuje się że wszyscy jesteśmy kosmonautami, bo stanowimy załogę jedynego w swoim rodzaju satelity: statku kosmicznego nazwanego Ziemią*. Ogrom tego statku, zbudowanego w stoczni kosmicznej oraz pozorna nieruchomość tego pojazdu-giganta w locie, przesłaniały jego załodze dostrzec jego satelickość. A my, ludzie – wystrzeliwując statki kosmiczne – zaczynamy naśladować Kogoś, kto wystrzelił w otchłani czasów wszechświat materii, umieszczając naszą planetę w orbicie okołosłonecznej i stwarzając na niej życie.
.
Nasz układ słoneczny zawiera 8 planet i około 200 księżyców. W ciągu astronomicznego (gwiazdowego) roku, Ziemia okrąża Słońce po eliptycznej orbicie pokonując odległość 940 milionów kilometrów, przy niewyobrażalnej prędkości 30,000 km na sekundę.
Ale jest coś jeszcze bardzie wyróżniającego nasz wielki pojazd kosmiczny w międzygwiezdnej przestrzeni. Przed dwoma tysiącami lat odwiedził go Ktoś spoza świata kosmicznego. Syn Boży stał się członkiem jego załogi i przypomniał o drugim jej locie na tymże statku, o locie do Nieba. Chrystus ukazał na tym statku wzorzec walki z Wężem-szatanem i jego sługami, ludźmi złej woli. Zanim umarł na krzyżu, zostawił nam swój Kościół i Eucharystię, abyśmy rozwijali się nieograniczenie w tym locie do bazy-Nieba.
A więc Ziemia jest czymś nieskończenie ważniejszym niż satelitą, który w stałym rytmie krąży wokół słońca; to jest również statek kosmiczny z wielką załogą. Zatem ludzkość to kosmonauci Ziemi i Nieba, indywidualnie i zbiorowo. Jako załoga tego statku, ludzkość ma swą podwójną bazę wyjściową – jedną, astronomiczną widzialną pośród miliardów gwiazd. Ale jest jeszcze i druga, do której cała ludzka załoga podąża w swym niewidzialnym locie, ku naszej bezpiecznej bazie w Niebie. Chociaż ten kosmiczny statek-Ziemia krąży w locie jednostajnym, to indywidualny wykres lotu każdego człowieka i ludzkości jako załogi tego pojazdu, ma swoisty i fantastycznie skomplikowany kierunek ku swemu przeznaczeniu. Lot ku tej bazie jest tak różny, jak nierówne są linie rozwojowe losów ludzi obdarzonych wolnością dzieci Bożych.
Pojedynczy człowiek załogi leci efemerycznie: zaczyna urodzeniem a kończy śmiercią przyrodniczą. Za udział we właściwym locie, wśród przyjaznych kontaktów ze współbraćmi w Chrystusie i całą załogą statku-planety Ziemia a także i z dojrzewającą w Czyścu częścią ludzkości, ma on dotrzeć do bazy-Nieba. Będzie i on musiał przejść strefę Czyśca, miejsce ogólnoludzkiej kwarantanny, aby nie wylądować katastrofalnie w Piekle, krainie niezgłębionych ciemności. Tam trafią ci, którzy odrzucili swojego Stwórcę i dobrowolnie obrali zły kierunek lotu. Czy nie jest naglącą koniecznością, by załoga zorientowała się gdzie jest i do czego dąży? Bo cóżby to byliby za kosmonauci, którzy oglądaliby tylko kabinę swego pojazdu a nie wiedzieli nic o celu swego lotu? Czy człowiek nie powinien używać dostępnych mu urządzeń aby osiągnąć właściwy, chociaż tymczasowo niewidzialny cel? Pionierami byli tu zawsze święci, którzy intuicyjnie chwytali połączenia Ziemi z Niebem.
.
Ekstaza św. Franciszka
mal. El Greco (ok. 1585 r.)
Czasami, jak na tej fotografii, udaje się zobaczyć fragment naszej galaktyki zwanej Drogą Mleczną, która zawiera ponad 200 miliardów gwiazd. Jedną z tych gwiazd jest Słońce ogrzewające naszą Ziemię. A ile jest galaktyk we wszechświecie? Tego chyba nikt nie wie.
Również o. Maksymilian uważał, że pracownik franciszkański po swej śmierci nie odpoczywa w Niebie: ‘Powiedz ojcu Fordonowi, że go proszę by w Niebie będąc, pamiętał o kłopotach w wydawnictwie, o Milicji Niepokalanej, o braciach, no i … o mnie‘ – pisał w liście do swego brata Alfonsa, też franciszkanina. Jeden z braci w Niepokalanowie wspominał: “Gdy któryś z braci przeniósł się do wieczności, ojciec Maksymilian przypominał nam, że oni już wylądowali i są bezpieczni. Niejako zazdrościł im i wzdychał za tą chwilą, kiedy i on będzie mógł tam pracować dla chwały Bożej”. Jakże to bliskie XIII-wiecznej tradycji zakonu, którego założyciel, św. Franciszek zapytał: “Kim jesteś Ty, Panie – a kim ja?” Analogicznie, z pozakosmicznego dramatu powróciło pytanie Michała Archanioła: “Quis ut Deus – Któż jak Bóg?”.
.
3. Wciąż aktualne poczucie nieskończoności
Cała historia materii jest tylko chwilą dla Boga, który jest Stwórcą wszystkiego, łącznie z naszą bazą wyjściową i docelową – Niebem. Zagubionemu w kosmosie człowiekowi coraz pilniejszym jest poczucie nieskończoności wykraczającej poza biologiczną śmierć. Musi on znaleźć głębszy sens w sytuacjach trudnych moralnie, grożących zwyrodnieniem. Wtedy zrozumie tymczasowośc każdej przemocy i żadne naciski nie zdołają zmiażdżyć w takim człowieku świadomości, że jego egzystencja sięga poza czas i przestrzeń. Nie odbiorą mu równowagi, jaką ma istota nieśmiertelna: człowiek, który jest dzieckiem Bożym.
W naszych czasach rozwój państw idzie w niewłaściwym kierunku, na umasowienie,* zamieniając społeczeństwa ludzkie na stada – niezależnie od tego, czy będą to stada inteligentne lub coraz bardziej prymitywne. Wiąże się to z niewłaściwym rozwojem życia prywatnego, w kierunku na coraz wygodniejsze lub coraz przyjemniejsze zwyrodnienia, np neomaltuzjanizm w małżeństwach, lub przemoc psychiczna przez dezinformację nowoczesnych środków przekazu, przez szkodliwe nałogi jak alkoholizm, narkomania, przemoc, pornografia czy seksualne dewiacje. Aby nie stać się łupem dla dezinformatorów, deprawatorów czy innych oprawców i – nawet więcej – brać odpowiedzialność za ich dusze, musimy się mocniej związać z bazą-Niebem.
To właśnie Chrystus w kulminacyjnej godzinie na krzyżu, podobnie jak w swoim ludzkim życiu, był złączony z bazą-Niebem, skąd przyszedł do nas, na statek-Ziemię. Męczarnie krzyża nie mogły Go wyprowadzić z równowagi jako Boga-Człowieka, ani przerwać Jego łączności z Ojcem Niebieskim. Chrystusa kontakt z krzyżem jest nie tylko wskazaniem dla niezliczonych świętych męczenników. Dotyczy to również każdego z nas ponieważ w dzisiejszych, a może jeszcze bardziej w nadchodzących czasach, nikt nie będzie przygotowany do życia, kto zawczasu nie wyrobi sobie poczucia nieskończoności, a na codzień – pełnych kontaktów z bazą-Niebem. W przeciwnym wypadku może łatwo ulec zwyrodnieniom cywilizacyjnym. Stać to się może, zarówno w życiu codziennym – wygodnym i przyjemnym, jaki okresowym, apokaliptycznym: podczas wojen, zniewolenia albo, jako obywatel nowoczesnego państwa, przemocy propagandowej. Bowiem skończą się narody pozostające w obcej niewoli, która im narzuci zwyrodniałe ideologie.
.
.
Takim zwyrodnieniem była III-cia Rzesza Niemiecka ze swoimi obozami zagłady dla narodów podbitych. W jednym z jej obozów zamknięto ojca Kolbego. Był rok 1941, gdy obóz znajdował się w najokropniejszych warunkach. “Ciasnota, brud, jeden ustęp na kilka tysięcy więźniów /.. / wszy i pchły. Bicie było czymś nieodzownym: bito o każdej porze dnia i nocy, bito w pracy i w blokach, zabijano za drobiazg, strzelano do ludzi jak do ptaków, zabijano głodem, zastrzykami fenolu, powszechnie panowała czerwonka, tyfus plamisty, gruźlica. Nieznośnym fetorem nasycone powietrze czyniło atmosferę nie do zniesienia. Do tego dołączał się lęk przez spadającymi znienacka wybiórkami na śmierć.” W takich to warunkach, z tlącym się od lat słabym zdrowiem, ojciec Kolbe nie tracił pogody ducha. Prostolinijny i zdecydowany na wszystko, był zawsze radosny i swoją postawą ożywiał upadających na duchu więźniów. Jak wspomina jeden ze współwięźniów na odddziale infekcyjnym, u łoża ojca Kolbego zbierali się chorzy słuchająć pociech i nauk. ‘Wszystko się kończy – mawiał – więc i cierpienia się skończą. Droga do chwały, to droga krzyża. Dla Chrystusa jestem gotów cierpieć jeszcze więcej’. (ks. Konrad Szweda – “Ostatnie kazanie ojca Kolbego” str. 244).
Co podtrzymywało ojca Kolbego w bunkrze głodowym i prowadziło go na szczyty? To, że nawet w tak beznadziejnej sytuacji nie pozwalał zasklepić się w doczesności, bo nie oderwal się od bazy-Nieba i widział wszystko w perspektywie nieskończoności. W oparciu o tę bazę darzył przyjaźnią nie tylko współwięźniów, ale i z oprawców – zdeprawowanych dzieci Bożych. ‘Ona mi pomaga’ – mawiał o Matce Bożej, będąc jeszcze na izbie chorych. Podczas tajnych niedzielnych nauk dla współwięźniów powiedział: ‘… Człowiek to jest robak, dusza to jest wszystko. Kto jej nie straci, ten jest szczęśliwy. Gdy wszystko stracisz, to jeszcze nic, ale jak duszę stracisz, toś zginął.’
Świadomość posiadania duszy jest jak samolot gotowy w każdej chwili wylecieć z największego nawet poniżenia w strefę godności ludzkiej, a cóż dobiero świadomość duszy będącej w stanie łaski! Dzisiejsze międzynarodówki, uważające się za nowoczesne i legitymujące się ogólnoludzkim humanitaryzmem, zagrzebują się w swojej zaściankowości i nie chcą wiedzieć dokąd lecimy ponad przyrodniczą ekzystencją, w świat pozakosmiczny.
4. Wyścig ze światem ciemności
Ojciec Kolbe, oprócz studiów filozoficznych i teologii zakończonych podwójnym doktoratem, zagłębiał się w nauki ścisłe: matematykę, fizykę, astronomię, chemię i biologię. Był więc wyposażony w wiedzę jak rzadko kto ze współczesnych. Opracowywał projekty statków kosmicznych – 40 lat wcześniej, zanim nauka rosyjska (1957) a następnie amerykańska wprowadziły pierwsze satelity na orbitę Ziemi. Przez takie loty myślowe, wychodząc z religijnej wiary, wprowadzał on siebie na orbitę nadziemską, pozakosmiczną. Z owych lotów mógł oglądać franciszkanizm na kuli ziemskiej. Widział to jako wyzwanie, potwierdzone pod koniec swoich studiów wypowiedzią jednego z biskupów, że “Matka Najświętsza uczyni wielką rzecz przez jednego z braci, mianowicie odnowi życie zakonne w wielu sercach i rozbudzi ducha franciszkańskiego u wiernych, pośród wielu narodów”. Ona czuwa nad właściwym kierunkiem lotu tej załogi do bazy, do Ojca Niebieskiego. Ale Ona jednocześnie zwalcza czającego się w głębi pokładu Węża, judzącego ciągle załogę do buntu przeciw bezpiecznemu kierunkowi. Mając tę świadomość, komu z nas nie zapadnie silniej obraz kuli ziemskiej na tle przestworzy, sybolizując dramat jej załogi?
W tej rycerskiej służbie dla Chrystusa przez Niepokalaną – podobnie jak w szlachetnych zawodach – każdy dzień ma być dynamiczny, aby zdobyć dla Niej cały świat. Czy to było tylko naiwne marzenie młodego franciszkanina? O, nie – to był realista rozumiejący wartość czasu, konieczność ofensywy i dobrej roboty w Kościele. Podobnie jak pokazuje się młodzieży Igrzyska Olimpijskie ze sportowcami najlepiej wyćwiczonymi do zawodów, tak samo ludzie muszą widzieć inny model świata wśród lepszej, choć drobnej części ludzkości.
Przy szachach widać radosną twarz o. Maksymiliana. On zawsze przykładał wielką wagę do wychowania młodzieży. W Niepokalanowie chłopcy mieli dużo zajęć i sportu na świeżym powietrzu. Były tam rozgrywane m. in. mecze siatkówki.
Tutaj potrzeba katolików aktywnych a nie takich co praktykują wiarę tylko “dla świętego spokoju”. Niedołęstwo wcale nie musi być przylepiane do wielkich możliwości Kościoła. Była by to krzywda dla świata, prowadząca do katastrofalnej przyszłości. Właśnie dlatego ojciec Kolbe nie znosił czyjegokolwiek fatalizmu w locie pozakosmicznym i z franciszkańskiej troski nie wyłączał na statku nikogo, włączając tych co żyć będą w czasach późniejszych, aż do końca istnienia ludzkości. Ileż razy powtarzał, że chodzi o wszystkich, o kazdego osobna a zwłaszcza o lucyferan i tych, co zabłądzili odrzucając Chrystusa. W tym celu ułożył modlitwę* do powszechnego odmawiania (także za masonów i za tych co się nie modlą).
5. Klasztory ludowe
Akcję swą rozpoczął ojciec Kolbe od tego, że uruchomił pismo “Rycerza Niepokalanej” i wkrótce założył Niepokalanów, polski klasztor z własną drukarnią i czasopismami. Już po kilku latach powstał następny klasztor ‘Mugenzai no sono‘ w Japonii. Ojciec Maksymilian nie uzależniał się od “sponsorów”. Jego wszystkie dzieła powstały z ofiar czytelników i pracy braci zakonnych, których przygotowywał na fachowców w zawodach najbardziej potrzebnych. Polski Niepokalanów cieszył się wielką liczbą powołań. Po kilkunastu latach była to prawdziwa rzeczpospolita siedmiuset braci, a miesięcznik “RN” przekroczył milion egzemplarzy. Nadchodziły nowe czasy i duże możliwości dla franciszkanizmu, zarówno w życiu klasztornym jak i w świeckich “trzecich zakonach”.
6. Problematyka postępu
A co ojciec Maksymilian wnosił do życia ludzi świeckich? Mówiąc o kulturalnym zacofaniu szerokich a ubogich rzesz w polskich miastach, wsiach i o potrzebie uświadamiania ich drukowanym słowem w lapidarny sposób, sformułował uwagi o roli kierowniczych zespołów: “Mieszkać można i w barakach, lecz słowo kształtujące ducha ludzkiego należy drukować na najbardziej nowoczesnych maszynach, w największych i łatwo dostępnych ilościach. Wartościowa a tania książka znajdzie licznych nabywców. Człowiek pracujący nie ma czasu na czytanie lichot.”
.
Pierwsze drukarskie maszyny
w Niepokalanowie
Mrowie czytelników tej prasy przyciągane było jej spokojną głębią. Czuli oni tęsknotę do wolności od powszechnej gonitwy i umasowienia. Bo czymże skończy się ta gorączkowa pogoń za nowościami, by dorównać coraz to nowszym standartom? Czy postęp nie przestaje być pożądany, gdy staje się już udręką? Nieustanny wir zmian może pochodzić z pozornego postępu mającego ukryć jego zatrute źródla. Ileż to degeneracji wśród załogi na statku-Ziemi powodują jego twórcy i producenci przez wytwarzanie niezliczonej ilości kultury odpadkowej!
Czy nie warto by odetchnąć od takiego “postępu”? Dlatego każdy z nas powinien wyrobić rozeznanie w podziale na dwa diametralnie przeciwne kierunki rozwojowe. Na drodze do prawdziwego postępu trzeba przede wszystkim przestrzegać zasadę właściwej kolejności i zrozumienia. Nie tylko światło wielu gwiazd dochodzi do statku-Ziemi po zadziwiająco długim czasie, ale i do ludzi światło Ewangelii, chociaż ją mają pod ręką. Najdłużej zaś dochodzi chyba światło z takiego passusu Ewangelii, jak “Kazanie na Górze” – «Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie» (Mt 5.3).
7. Zasada wiodąca w życiu o. Kolbego
Człowiekiem, który pilnował właściwej kolejności w dążeniu do postępu, był ojciec Kolbe. Mimo tylu zajęć, ojciec Maksymilian nieubłagalnie strzegł ładu koniecznego koniecznego dla zachowania tej podstawowej zasady. Budowanie polskiego, a następnie japońskiego Niepokalanowa zdawała się spychać na plan dalszy doskonalenie się i troskę o Królestwo Niebieskie. Rzeczywistość wysuwała na plan pierwszy sprawy materialne i bytowe wśród budowniczych. Nie zniechęcały go nawet trudności ze strony współbraci gdy mówiono, że porywa się z motyką na słońce. Z czasem i oni podziwiali spokój i równowagę umysłu ojca Maksymiliana wśród natłoku zajęć. Zawsze wpływał uspakajająco, chociaż sam nieraz był bardzo wyczerpany.
.
Stara kaplica w Niepokalanowie
Gdy była jakaś trudna sprawa, mówił ‘Uklęknijmy i zmówmy Zdrowaś Maria‘ – wtedy dalej się posuwało sprawę naprzód. Czy to się nie sprawdziło przez całe jego późniejsze życie, aż do zadziwiającej żywotności w oświęcimskim bunkrze głodowym? Dotychczas zbyt beznadziejnie widziano możliwości pracy nad ludźmi jako nad dziećmi Bożymi. W ich postępie moralnym, zbyt wiele uwagi zwracano na ich słabości, a za mało na ukryte czasami pragnienia do właściwego rozwoju. Bo na optymizm w stosunku do siebie czekają zawsze ludzie słabi ale mający dobrą wolę, podobnie jak chorzy pragną uzdrowienia.
8. Zakon cywilizacyjny
Z profilu czasopism ojca Kolbego wyłaniał się jeszcze jeden dar dla współczesności: program dla franciszkańskiego odłamu świata jako życie proste, ubogie i braterskie, wolne od nerwic oraz innych chorób społecznych. Chociaż ten zamysł dopiero teraz dojrzewa w nowoczesnym świecie, to można już widzieć objawy łączenia się ludzi uczciwych, dotychczas odzielnie żyjących na tym statku-Ziemi. Czy to nie jest realną szansą na lepszy świat? Dobra wola musi być zorganizowana – nie może się marnować w rozproszeniu.
Zło wcale nie musi rządzić nami ani światem, a działalność Kościoła nie zakończy się katastrofą, jak głoszą panikarze czy ludzie “głupi i leniwego serca” (Łk 24.25)! Chodzi bowiem o to, by ludziom miał kto pomagać w kształtowaniu innego życia dla cywilizacji franciszkańskiej. Związani niestrudzonym budowaniem braterstwa na codzień, ludzie odkryliby wolność dzieci Bożych i przestali poruszać się jak manekiny. Natomiast dywersyjne sugestie przeciwko budowaniu jedności istniały zawsze, od pierwszego buntu upadłych aniołów. Dziś wiemy, że tworzenie podziałów między ludźmi to dzieło szatana.
Budowanie jedności opartej na Bożym prawie i sprawiedliwości będzie zawsze w opozycji do różnych postaci satanizmu. Dzieciom Lucyfera marzy się antyrozwój w obozie ciemności, ale któż z uczestników lotu na statku-Ziemi wybierze sugestie szatana prowadzące do katastroficznej samozagłady? Z jednej strony mamy więc krzykliwego “władcę tego świata” a z drugiej są cisi, którzy według Kazania na Górze “posiądą na własność Ziemię” (Mt 5.5). Ojciec Kolbe to był prawdziwy człowiek załogi statku-Ziemi. Czyż nie nadchodzi czas, by w tym kierunku szli wszyscy? Upadając i podnosząc się, by ciągle podążać we właściwym kierunku. Wtedy nasz kosmiczy statek-Ziemia w międzygwiezdnym świecie nabierze nowej nazwy: Niepokalana.
[C.d.n.]
__________