Wszechmocny brat Zeno (cz. 2)

Wszechmocny brat Zeno (cz. 2)

Zanim skończy się 32-a olimpiada w Tokio, udostępniamy drugą część artykułu. Jeszcze długo po wojnie Japonia nie mogła się dźwignąć z upadku. Nawet w 1964 roku, czyli wtedy gdy w Tokio odbywały się 18-e Igrzyska Olimpijskie, wiele dzieci na wyspie Hokkaido nie chodziło zimą do szkoły, z braku ciepłego obuwia. Chociaż była to pierwsza olimpiada wyposażona w nowoczesne urządzenia, to jednak poprzedzające ją dekady cechowało duże ubóstwo w różnych regionach kraju. Jak wspomieliśmy w poprzednim odcinku, brat Zeno organizował pomoc ofiarom bombardowania atomowego od pierwszych dni swego ocalenia w Nagasaki.

.

Za nieustanną pracę na rzecz ubogich, w roku 1969 został odznaczony przez japońskiego cesarza orderem Świętego Skarbu. Odznaczenie wrzucił podobno do swej wytartej teczki mówiąc: „Poczekam na order w niebie”. W roku 1976 Rada Państwa PRL uhonorowała go w 1976 złotą odznaką Orderu Zasługi. Brat Zeno był niewątpliwie najlepszym ambasadorem Polski w kraju wschodzącego słońca.

.

W roku 1979 postawiono mu pomnik u podnóża słynnej góry Fudżi. Polski franiszkanin był jedym z niewielu osób, które uhonorowano w ten sposób jeszcze za życia. Na pomniku widnieje napis: Brat Zeno – bezgraniczna miłość. Japończycy mówili bowiem na niego Zeno – od japońskiego słowa zennō czyli wszechmocny. I to jest rozwiązanie zagadki, skąd się wziął tytuł niniejszego artykułu.

.

Podczas swej pielgrzymki na Daleki Wschód, w lutym 1981 roku Jan Paweł odwiedził Japonię a w niej m.in. Hiroszimę i Nagasaki czyli dwa miasta zniszczone bombami atomowymi. Wtedy spotkał się też z Bratem Zenonem Żebrowskim, który był już bardzo chory.

.

Zmarł w tokijskim szpitalu 24 IV 1982 roku, dokładnie 52 lata po przyjeździe do Japonii. W pogrzebie uczestniczyły tłumy Japończyków. Został pochowany na katolickim cmentarzu, na przedmieściach stolicy Japonii.

To był niesamowicie aktywny człowiek. Całą Japonię przejechał wzdłuż i wszerz wiele razy. Japońskie linie kolejowe podarowały mu dożywotni bilet, dzięki któremu zakonnik mógł bezpłatnie podróżować po kraju i nieść pomoc do różnych zakątków. Wielu może zadać pytanie: jak to było możliwe, że skromny franciszkanin z obcego kraju mógł zakładać sierocińce dla japońskich dzieci i osiedla dla bezdomnych? Jak mógł przez pół wieku pomagać tylu ludziom? Przecież on bardzo słabo ich język. Znał jedynie podstawowe słowa. Mówił łamaną japońszczyzną. Niektórzy wspominają, że pod koniec życia – gdy zadawano mu pytania, na które nie miał ochoty odpowiadać – udawał iż w ogóle nie zna japońskiego. A przecież, mimo swej nieporadności, potrafił od razu porozumieć się niemal z każdym Japończykiem. Współpracował nawet z mnichami buddyjskimi, którzy gowspomagali gdy podróżował po Japonii. Zatrzymywał się na nocleg nie tylko w katolickich parafiach ale i w buddyjskich świątyniach.

.

W miarę jak rozszerzał się krąg ofiar wojny i sierot, którymi opiekował się brat Zenon Żebrowski, coraz więcej uwagi poświęcały mu japońskie środki masowego przekazu.

.

Franciszkanin ujmował prostotą i osobistym ubóstwem. Chodził zawsze ze starą teczką, w tym samym wytartym habicie. W swojej zniszczonej teczce brat Zeno miał pełno różności do rozdania. Był w niej także album zdjęć i setki artykułów z japonskiej prasy. Ilustrowane artykuły opisywały jego poświęcenie dla najbiedniejszych, one były nejlepszą rekomendacją do wspierania tej pracy. Docierał bez skrępowania do ludzi wpływowych, do polityków dyrektorów wielkich firm i przemysłowców. To, że sam nic nie miał, a jednocześnie chciał pomagać innym, wzbudzało niekłamany podziw Japończyków i niesamowicie na nich działało, często też zawstydzało. Chociaż uzyskiwał wsparcie od wielu Japończyków, to jednak nie zmienił się ogólny stosunek tamtego społeczeństwa do ludzi, którym się w życiu nie powiodło.

Po trzęsieniu ziemi w Kobe (1995) dużo ludzi pomagało poszkodowanym mieszkańcom i wtedy chyba wspominano brata Zeno, który był niewątpliwie pionierem wolontariatu w Japonii. Na jednej z wystaw jemu poświęconych, uczestników oprowadzał Jin Ishitobi, autor książki „Kaze no shisha Zeno” (Zeno – Posłaniec Wiatru, 1998). Przypomniał on, że polski franciszkanin należał do „szkoły misyjnej Maksymiliana Kolbego“ i stał się znany dzięki mediom, które śledziły jego pracę na rzecz najuboższych. W tamtym okresie Shizuki Edami z fundacją Fuji wyprodukował animowany film “Zeno kagirinaki ai ni” (Brat Zeno – bezgraniczna miłość).

.

Podczas wizyty w Polsce, cesarz Japonii Akihito w roku 2002 odwiedził także Kurpie. Powiedział wtedy, że Polska jest dla niego krajem bliskim, ponieważ z stąd właśnie pochodzi brat Zenon. Kiedy cesarzem był jego ojciec Hirohito, późniejszy monarcha był jeszcze studentem uniwersytetu Gakushuin. W roku 1954 odbywała się tam wystawa fotograficzna poświęcona Miastu Mrówek i wtedy spotkał się po raz pierwszy z bratem Zenonem. Chyba spotkanie w tym miejscu wywarło na nim duże wrażenie, gdyż wkrótce po swoim ślubie, razem ze swoją małżonką Michiko przekazał część otrzymanych prezentów na cele charytatywne.

W roku 2004 tokijski teatr przedstawił premierę muzykalu poświęconoą polskiemu zakonnikowi a dwa lata później przybył w roku 2006 Dziecięcy Zespół Pieśni i Tańca z Sapporo. Młodzi Japończycy chcieli swoimi występami podziękować Polsce i franciszkanom za brata Zenona. W Niepokalanowie i w Warszawie młodzi Japończycy wystawili ponadto muzykal o bracie Zenonie. Przedstawienie bardzo się podobało widzom dlatego powtórzono je w różnych miastach, nawet i w Rzymie.

.

Skansen i wesele kurpiowskie

Brat Zenon rozsławił Kurpie – region, z którego pochodził. Ziemie są tam uboższe, ale tradycje ludowe silne i piękny folklor. Dlatego Kurpie są najlepiej opisaną grupą etnograficzną w Europie, a charakterystyczne dla nich tańce i obyczaje są kultywowane po dziś dzień. W powiecie ostrołęckim znajduje się Czarnia – rodzinna parafia brata Żebrowskiego, gdzie wzniesiono pomnik najsłynniejszemu synowi tej ziemi. Na cokole, obok brata Zeno we franciszkanin w habicie, stoi dziewczynka w kurpiowskim stroju i japoński chłopiec. Poniżej znajduje się tablica z napisem:

Brat Zenon Żebrowski misjonarz Japonii
“Zeno no mugen no ai – Miłość bez granic”.
W setną rocznicę urodzin Kurpiowi
– rodacy 1998.

Tam też otwarto tam Muzeum im. Brata Zenona Żebrowskiego. Obecny w tym dniu archiwista z Niepokalanowa, o. Roman Soczewka powiedział : “Brat Zenon zostawił franciszkański ślad życia i pracy, godny podziwu i naśladowania. Zaświadczył o prawdziwości słów św. Maksymilina, którego powiedzenie “Tylko miłośc jest twórcza” niezwykle trafnie charakteryzujące dokonania polskiego misjonarza. Zarówno pomnik jak i muzeum akcentuje związki franciszkanina z dwoma krajami – ojczyzną, w której się urodził i wychował oraz z Japonią w której pracował jako misjonarz przez 52 lata. Kilka lat temu został zrealizowany film “Zeno-San” mówiący o latach, które Brat Zenon spędził w Japonii.

.

Parafia w Czarni : 1. Statua 2. Muzeum Brata Zenona Żebrowskiego.

.

Na polskiej witrynie w Japonii, pani Małgorzata Suzuki napisała interesujący artukuł o bracie Żebrowskim. Autorka kończy nie bardzo optymistyczną refleksją, że gdy rozmawiąła z setkami Japończyków to tylko kilku mogło coś powiedzieć o człowieku, który swoje życie poświęcił dla ich kraju. Prawdopodobnie brata Zeno znają tylko ludzie z kręgów katolickich, poza którymi jest on w Japonii zapomniany. Nie pasuje do konsumpcyjnego stylu życia, które zdominowało najbardziej młode pokolenia Japończyków. Zachodnie ograniczenie umysłów do spraw materialnych dotarło już niestety także do innych innych krajów.

Wbrew skazaniu nawet heroicznej przeszłości na niebyt, co jakiś czas ukazują się wartościowe publikacje, jak np. Książka Toru Matsui p.t. “Zeno nie ma czasu umrzeć”. Sprawiedliwość wymaga aby odświeżać wśród młodzieży pamięć o takich cichych bohaterach jak br. Zeno Żebrowski i Satoko Kitahara, którzy ratowali ludzi z powojennej beznadziei. W czasach obecnych także istnieją i działają ludzie im podobni, chociaż – w jazgocie dezinformacji – wiadomośći o ich pracy nie docierają do szerszej publiczności.

Wspomnienia rodzinne

Brat Zeno był jednym z piątki dzieci Anny i Józefa Żebrowskich (m.in. Stanisław, Helena). Dziś żyją ich potomkowie – bratankowie, bratanice, siostrzenice i siostrzeńcy. Mieszkają na Kurpiach i w innych stronach Polski oraz w Płn. Ameryce. Nadal pielęgnują wspomnienia o stryjku, którego mogli spotkać gdy odwiedził Polskę jedyny raz w roku 1971 – udając się do Rzymu na beatyfikację swojego nauczyciela, o. Maksymiliana Kolbego.

Brat Zenona Władysława Żebrowskiego – Stanisław miał kilkoro dzieci. Najstarsza jego córka, Marianna Młynarska (z domu Żebrowska) urodziła się w tym samym domu co jej stryjek, Brat Zeno i mieszka obecnie na Mazurach w powiecie Szczytno. Marianna w imieniu całej rodziny pisywała listy do swego stryjka w Japonii. Żyjąc na drugim końcu świata, utrzymywał jednak ciepłe więzi rodzinne i czuliśmy jego bliskość – dodaje. “Listonosz przynosił do Czarni listy od sytyjka ozdobione kolorowymi znaczkami z Japonii. Czytaliśmy w szkole te listy i byliśmy dumni, że mamy tak sławną postać w rodzinie”. Z rodzinnych opowiadań pamięta, że stryjek Zenon od młodych lat był bardzo zaradny, miał jak to mówią “złote ręce”. Od czasu gdy wyjechał do zakonu w Grodnie, rodziców swoich już nigdy więcej nie zobaczył. Rodzinną wioskę odwiedził dopiero po 40 latach, miał tu nie tylko liczną rodzinę ale i wielu przyjaciół. Okazało się że proboszcz naszej parafii służył razem ze stryjkiem Zenonem w wojsku i od tego czasu się nie widzieli. Rozmowy przy stole trwały prawie do rana. A o świcie stryjek poderwał się z łóżka i wyciągnął nas w pole. Bardzo kochał przyrodę. Po górzystej Japonii, nie mógł się nacieszyć tą naszą, kurpiowską i mazurką przyrodą. Zachwycał się falującym przed żniwami zbożem, jeziorem, niebem i końmi, które ukochał w młodości. “Minęło tyle lat, ale nawet dzisiaj – kiedy mam trudne chwile – patrzę na te jego dobre, niebieskie oczy na portrecie i zawsze lżej mi się robi. Przypominam sobie, ile on dobrego dla ludzi zrobił i zaraz się czuję silniejsza“. Codziennie modli się na różańcu przesłanym jej przez stryjka, gromadzi o nim pamiątki, albumy i listy. Napisała o nim wspomnienia – dla siebie, dla ósemki swoich dzieci i wnuków. Młodsza siostra Marianny, Krystyna Samsel miała dziewięć lat kiedy stryjek Zenon odwiedził Polskę. Ale jeszcze pamięta, że “…Nasza mama bardzo przeżywała to, przecież nie widzieli się przez ponad 40 lat. Dom wypełnił się ludźmi, zjechała się rodzina. Każdy chciał go widzieć, drzwi się nie zamykały i zabrakło miejsca przy stole”.

Spotkanie rodzinne po 40 latach

Jest jeszcze brat Marianny i Krystyny – Jerzy Żebrowski, który chyba najbardziej uległ charyźmie stryjka z dalekiej Japonii bo także został księdzem; pracuje w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Jako mały chłopiec słuchał opowieści rodziców o stryjku, oglądał jego fotografie i marzył aby go kiedyś spotkać. – “Po raz pierwszy miałem okazję spotkać Brata Zenona na malowniczych Mazurach, w domu mojej starszej siostry Marianny. Byłem oczarowany jego prostotą zachowania i wielką pogodą ducha. Dziwiła mnie trochę jego śmieszna polszczyzna, nieraz brakowało mu polskich słów. Ale nie miałem odwagi, aby poprawiać jego błędy. (…) Pytał mnie jakiego zawodu chcę się nauczyć gdy pójdę do szkoły średniej. Nie miałem jeszcze skonkretyzowanych planów, mówiłem że może będę inżynierem, konstruktorem, pilotem, mechanikiem, kierowcą, marynarzem… Pamiętam jak Stryjek prosił mnie o to, abym bez względu na to kim będę, pozostał dobrym człowiekiem, kochającym Boga i ludzi. Gdy patrzę na tamte wydarzenia z perspektywy lat to nabieram przekonania, że podczas mojego spotkania ze Stryjkiem w 1971 roku, on swoją postawą, franciszkańską pogodą ducha i niezwykłą życzliwością dla ludzi, zasiał w mym sercu ziarenko kapłańskiego powołania”.

*

Niepokalanów /Mugenzai no Sono w Nagasaki, gdzie do dzisaj ukazuje się japońska wersja “Rycerza Niepokalanej” (Seibo no Kishi).

Władysław Zenon Żebrowski urodził się pod koniec XIX wieku w Surowem (gm. Myszyniec). W 1925 roku wstąpił do klasztoru franciszkanów w Grodnie, w którym poznał ojca Maksymiliana Kolbego. W 1927 roku pracował przy budowie klasztoru franciszkanów w Niepokalanowie, gdzie złożył także śluby zakonne. Potem, w 1930 r. wraz z ojcem Kolbe i dwoma innymi franciszkanami wyjechał na misję do Japonii. Ojciec Kolbe powrócił do Polski w 1936 roku i kilka lat później zginął w Oświęcimiu. Brat Zenon – bo takie imię zakonne przybrał Władysław Żebrowski – pozostał w Kraju Kwitnącej Wiśni do końca swoich dni. Oprócz sierocińców dla japońskich dzieci, zakładał dla bezdomnych osiedla które nazwano miastami mrówek oraz tzw. “gospodarstwa dla chłopców” gdzie młodzież zobywała wykształcenie i zawód. Gdy Japonia wyszła z biedy, organizował tam pomoc dla Birmy, Wietnamu, Nikaragui oraz innych krajów. Może dlatego jedną z książek mu poświęconych zatytułowano “Brat Zeno nie ma czasu umrzeć”.

______________

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Translate »