Wy sobie to przypomnicie (Cz. 1)

Wy sobie to przypomnicie (Cz. 1)

Wreszcie, po 40 latach Polacy doczekali się beatyfikacji swego duchowego Ojca, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Tytuł artykułu to po prostu jeden z mądrych cytatów Prymasa: “Mnie tu kiedyś zabraknie, ale wy to sobie przypomnicie!” Oj prorocze to słowa, prorocze – może bardziej aktualne dzisiaj niż za czasów PRL-u. Poniekąd dzięki Wam, drodzy Czytelnicy zapoznaliśmy się z przebogatą literaturą tego pracowitego Nauczyciela narodu. Tekstów było tak wiele, że musieliśmy je posegregować i zredukować. Kardynał został nazwany Prymasem Tysiąclecia, gdyż przeprowadził Polskę przez bardzo trudny okres. Był to czas odbudowy ze zgliszcz i ruin, osiedlania rodzin repatriantów na Ziemiach Odzyskanych, któremu niestety towarzyszyły też cierpienia i bezprawne sądy. Jego spokój i całkowite zawierzenie Bogu umacniały ducha narodu i budziły respekt nawet u komunistów. Kiedyś rozmawiałem z Węgrami, którzy powiedzieli: “Nam przydałby się taki mocny i rozsądny prymas jak Wyszyński. Nasz kardynał Mindszenty poszedł na ostrą konfrontację z komunistami, skończył na wygnaniu a próba obalenia ustroju została krwawo stłumiona”.

.

Tym razem, jako że jest czas dożynek, skupiliśmy się na życiu wsi i pracy rolników, nie znajdujacej wsparcia nawet u “solidarnościowych” rządów. Supermarkety sprowadzają masę produktów spożywczych z zagranicy, a polscy gospodarze bankrutują. Material tu opublikowany opiera się prawie w całości na cytatach z kilku książek Prymasa, m.in. “Kromka chleba” i “Zagon polskiej ziemi”. Z tak obszersnej lektury pominęliśmy tematy mniej dziś aktualne jak np. PGR-y, które wprawdzie zlikwidowano ale ich pracowników zostawiono na przysłowiowym “lodzie”. Kilka wątków zostało nieco uaktualnionych, na przykład problem ucieczki młodych ludzi do miast przybrał w Polsce “solidarnej wolności” charakter masowej emigracji jako wynik likwidacji tysięcy zakładów pracy, nie rzadko znakomicie wyposażonych w nowoczesne urządzenia. Można wątpić, czy ten temat przemilczałby dzisiaj Prymas, okazyjnie chwalony przez “lumpen-elity“. (Termin ukuty przez prof. Zajączkowskiego z Lublina podczas dyskusji (od 48:00 minuty) wyjaśnia podobieństow tych “elit” do lumpenproletariatu – (1:32:40) https://www.youtube.com/watch?v=zW_hM8mI6IM .

.

Wieś znał dobrze. Urodził się w Zuzeli, na pograniczu pólnocnego Mazowsza i Ziemi Łomżyskiej, niedaleko od kochających swą tradycję Kurpiów. Stefek stracił Mamę gdy miał 9 lat. Przy rodzinnej wiosce znajduje się rzeczka Pukawka, prawy dopływ Bugu. Chlopcy z Zuzeli mieli tylko jeden kilometr aby dobiec do “wielkiej rzeki”.

Polska kraina chleba

Ojczyzna nasza – ziemia życiodajnych równin, których zazdroszczą nam inne narody, ziemia, której podglebie bogate jest w liczne dobra naturalne, ziemia rolników – przechodzi przez wielkie przemiany. Przemiany te sprawiają, że zagony polskie pustoszeją, domostwa się wyludniają, bo młodzież odpływa, przechodząc przez szkoły do miast. Na wsi pozostają starzy rodzice. Nie są oni w stanie obsłużyć ziemi, która nadal chce żywić. Nie można dopuścić aby wieś wymarła przez ucieczkę z ojcowego zagonu. Wieś nie może się wyludnić, bo wtedy wymrą i miasta.

.

Polska ziemia nie może zostać pustynią, musi mieć swoich oraczy i siewców, aby nie sprowadzać setek tysięcy ton pszenicy i nie rozpędzać młodych rodaków po świecie w poszukiwaniu chleba i pracy. Kiedy ziemia będzie pustkowiem, wtedy łatwo można ją zawojować. Najgorszą rzeczą jest drenowanie wsi z młodych polskich sił; to jest polityka zbrodnicza. W ten sposób teren będzie wyjałowiony z ludzi. Trzeba robić wszystko aby wieś była zaludniona.

Całe pokolenia ujarzmione przez obce ludy, walczyły o prawo do własnej ziemi. Stąd szczególny charakter obronności naszej Ojczyzny. Nie tylko armia broni terenów ojczystych, ale i ludzie, którzy na niej żyją jak mocno ukorzeniona trawa wśród jałowców i gęstych lasów. Wiemy co znaczy wiatr od morza* zamykający sie ziemią u wybrzeży. Znamy dobrze psychikę obronności i cenimy odwagę połączoną z wytrwałością. Polska mimo rozbiorów uratowała się tylko dlatego, że wieś, rolnicy bronili zębami każdego kawałka ziemi, by jej nie oddać obcym. Ziemia ojczysta, zwłaszcza w naszym układzie geopolitycznym, jest elementem tak doniosłym, że musi być należycie obsłużona. Niepokoi nas łatwość, z jaką decyduje się obecnie o wyprzedaży ziemi, bez wizji dziejowej ku przyszłości. Gdy nie ma się historycznej wizji narodu ani perspektywicznego spojrzenia w przyszłość, to pod topór idą całe osady ludzkie.

.

* “Wiatr od morza” – książka Stefana Żeromskiego. Ukazała się w 1922 roku i doczekała się ponad dziesięciu wydań. Książka była uznana jako literacki argument za dostępem Polski do Bałtyku i polskością germanizowanego Pomorza. Z tego powodu Niemcy bardzo ją krytykowali, co mogło utrącić kandydaturę Żeromskiego do nagrody Nobla. Fotografia na prawej stronie: obchodzy Milenium Polski w Gdańsku.

.

Dobrze jest pomagać innym, ale naprzód mamy zaspokoić potrzeby rodzin żyjących w naszej Ojczyźnie i stworzyć warunki do przyzwoitego życia dzieci własnego narodu. Nie możemy też zapominać o ludziach głodnych, cierpiących i opuszczonych, żyjących w niedostatku, Takim ludziom trzeba spieszyć z pomocą – opuszczonym matkom, sierotom i rodzinom wieloletnim, bo dzieci są największym skarbem narodu. Chodzi o to, aby nikt nie miał prawa do wtrącania się w sprawy naszej Ojczyzny, bo jeteśmy tu po to, abyśmy sami zaradzali wszelkim jej potrzebom.

.

Prymas nad Bałtykiem. Jeden z koncernów prasowych nadmienia o prywatnych plażach na Polskim Wybrzeżu. Na razie to jest tylko hipoteza …

.

Urbanizacja

W latach 1946-1960 wieś oddala miastu prawie cały swój przyrost naturalny, tracąc w ten sposób niemal calkowicie dopływ młodych sił do pracy. Zaraz po zniszczeniach wojennych wieś odczuwała brak narzędzi i maszyn rolniczych. Rolnik był jednak cierpliwy i odporny na przeciwności. Ludzie wsi żyli nadzieją, że będzie lepiej. (…) Od roku 1970 nastąpiły pewne zmiany na lepsze w polityce rolnej państwa. Takim przedsięwzięciem był Fundusz Rozwoju Rolnictwa, dzięki któremu niskoprocentowe pożyczki umożliwiły wielu gospodarstwom odbudować się w ciagu kilku lat.

Episkopat Polski bardzo żywo interesuje się losem polskiej wsi i pospieszną urbanizacją. Gdy młodzież masowo opuszcza wieś, to zostaną tam tylko starzy rodzice bez opieki, ludzie biedni i chorzy. Czy to jest w porządku? Czy tak być powinno? Dlaczego mamy szukać chleba po całym świecie, gdy nasze pola są zaniedbane i nie dają zboża? Czy mamy kochać maszyny bardziej aniżeli łany polne, które nas żywią? Pisano o was w gazetach, najmilsi, że niektórzy rodzice, wypielęnowawszy swój kawałek ziemi, pragnęli, aby przy nich wybudowały się dzieci i razem z nimi spokojnie żyły. I tu nie liczono się za prawami rodzicielskimi.

.

1. Zabór pruski 2. Wysiedlanie Polaków – obraz Wojciecha Kossaka z 1909 roku. 3. Urodzony we Francji Filip Adwent (1955-2005) ukończył studia medyczne na Université de Strasbourg. Mając tam ustabilizowane życie, w roku 1996 przeprowadził się do Polski. Był poliglotą (posługiwał się swobodnie 5 językami) i został wybrany do Parlamentu Europejskiego z ramienia Ligi Polskich Rodzin.

.

Dr. Adwent pochodził z rodziny polonijnej, osiadłej przed wojną we Francji. Zajmował się energicznie obroną polskiej ziemi. Był zwolennikiem Europy ojczyzn i przestrzegał przed podporządkowaniem narodów biurokratom UE, w ramach wielkiego molocha na wzór Stanów Zjednoczonych. 26 czerwca 2005 zginął razem z 19-letnią córką Marią i swoimi rodzicami – w dziwnych, niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Oficjalnie był to wypadek drogowy (czołowe zderzenie z ciężarowym samochodem). Krewni i znajomi Filipa Adwenta potwierdzili, że przed wypadkiem europoseł i jego rodzina otrzymywali pogróżki.

.

W czasach gdy powstały takie dzieła jak “Placówka” czy “Chłopi”- prawie wszyscy walczyli aby kolonizacja niemiecka nie wyrzuciła Polaków z własnych zagonów. (…) Przypomnijecie sobie, co robili z nami Niemcy podczas okupacji. Najpierw uderzyli w dwory, wyrzucili właścicieli, osadzili swoich zarządców i zagarnęli od razu całą produkcję rolną Polski. A gdyby tak – nie daj Boże – nastała taka sytuacja, że Polska rozdzieliłaby się na różne instytucje, to nikt nam nie zagwarantuje żeby się taka sytuacja nie powtórzyła. I co wtedy? Straszne nieszczęścia mogą się powtórzyć, bo historia kołem się toczy. Czy w uspołecznionych gospodarstwach Polacy nie staną się niewolnikami pod nadzorem obcego urzędnika? A kto zabierze owoce ich pracy jeśli nie najeźdźcy? O ileż łatwiej obronić naród, gdy każda rodzina, każdy gospodarz w swojej wsi trzyma się mocno własnego gruntu. To jest zagadnienie polskiej racji stanu!

Mamy na przykład Drzymałę (1857-1937), znamy jego historię – to obrona kawałka ziemi. Sam modliłem się na jego grobie wizytując parafię Miasteczko Krajeńskie. Płakaliśmy nad książką Prusa “Placówka” bo to nas wzruszało, potężna miłość do ziemi ojczystej. Postać zabiedzonego Ślimaka jest symbolem obrony polskiego zagonu przed wysłannikami Hakaty*. Znamy wspomnienia z Ziemi Chełmskiej, znamy dzieje kolonizacji naszej polskiej ziemi gdy jej zagony spod Torunia docierały do Wisły. Na jej obydwu stronach ziemię zajęli kolonizatorzy niemieccy. Wisła wprawdzie była jeszcze polską, al jej brzegi nie były już polskie.

* HAKATA powstała w listopadzie 1894 jako organizacja, której celem była germanizacja ziem polskich w zaborze pruskim. Założono ją Poznaniu ją pod protektoratem byłego kacnlerza Bicmarcka jako Związek Popierania Niemczyzny w Marchiach Wschodnich (Verein zur Förderung des Deutschtums in den Ostmarken).

Dzisiejsze plany rozbudowy miast nie liczą s ię z tym, że kilofy i buldożery godzą w ludzkie serca i niszczą bezlitośnie dorobek lat. Rozrastające się metropolie powstają często na glebach urodzajnych i wchłaniają okoliczne wioski. A kto nagrodzi bół i mękę człowieka, który niekiedy przez długie życie pracował na stworzenie kąta dla swej rodziny i nagle wszystko ustracił? (…) Ostatnio dowiedziałem się o niszczeniu gospodarstw w Płudach budowanych przez ludzi z wielkim trudem, z ogromną oszczędnością, grosik po grosiku, aby na stare late mieć dla siebie własny kąt. Teraz wszystko jest sponiewierane, bo jacyć planifikatorzy, nie znajac terenu, postanowili budować tam żelbetonowe wieżowce, jak ja nazywam – klatki więzienne dla rodzin.

.

1-2. Wieżowce i bezdomni w dzisiejszej Warszawie; 3. Opuszczone gospodarstwo na Pomorzu. W ostatnich latach gwałtownie wzrosła wyprzedaż polskiej ziemi, szczególnie na Ziemiach Odzyskanych.

.

Nieraz się ludziom wydaje, że Polsce potrzeba dużo wielkich miast. Ale co z tego, że będą wielkie miasta, a pola będą opuszczone i wsie znikną? Polska nie może być pustkowiem, na którym od czasu do czasu spotka się wielkie miasto. Nie trzeba tworzyć takich kolosów. Rozsądniej byłoby rozlokować miasteczka satelickie w pewnej odległości od stolicy . Jeżeli podejmowano decyzje o budowie kilkudziesięciu tysięcy nowych mieszkań, to należąło pomyśleć o zapobieganiu brakom powstającym na skutek umasowienia*. (…) Wielkie miasta, blokowiska i wieżowce stają się ośrodkami zmasowanej zbrodni i różnorakich przestępstw. Widać to szczególnie w dzielnicach nędzy, których mieszkańcy żyją na ulicach lub w skleconych prowizorycznie budach, często bez prądu i kanalizacji. To są częste widoki, szczególnie w olbrzymich miastach Azji, Afryki i Ameryki Południowej.

Na temat umasowienia odsyłamy do artykułu: http://kocham-pl.com/umasowienie-jako-strategia .

.

Pan Gierek, z którym te rozmowy prowadziłem, nie dał się jednak przekonać. Tłumaczyłem, że budowanie miasta-monstrum, chaotyczna rozbudowa stolicy i otaczenie jej ze wszystkich stron wieżowcami, jest zgubne. Mój rozmówca dopiero po powrocie z Włoch powiedział: “Byłem w Neapolu. Zobaczyłem to wielkie miasto i przekonałem się, że ksiądz Prymas ma rację. Duże miasta to spelunki zbrodni, nie dające się opanować przez najsprawniejszą policję”. Odpowiedziałem: Jak stworzycie wielką blokadę Warszawy przez skupione w niej osiedla, to się doczekacie tego samego.

Jest rzeczą niesłychanie zastanawiającą, ten współczesny pęd do miast, a z drugiej strony odwrotnie – ucieczka z miast przy pierwszej lepszej okazji. W tych dniach byłem poza Warszawą, wracałem znad Bugu w piątek wieczorem. Na drodze niekończący się łańcuch aut. Wszyscy uciekali ze stolicy, na dwa wolne dni – sobotę i niedzielę. Tylko na początek miasto może imponować , ale później męczy i nuży.

.

Z wielu rodzajów zajęć praca na roli jest najszlachetniejsza nie tylko dlatego, że odbywa się ciągle wśród przyrody; ale łączy nas także z Bogiem. On błogosławi nas słońcem i deszczem, ciepłą rosą i czystym powietrzem. Człowiek współczesny coraz lepiej docenia te wartości. Tłumaczą przecież lekarze: jedz raczej czarny chleb aniżeli ciastko. Gdy tylko możesz, uciekaj z miasta na świeże powietrze, nad wodę, na łąki, w lasy i góry. Staraj się uspokoić swoje nerwy i wyciszyć szum miasta, który odbiera ci sen. Ludzie żyją w strasznym napięciu, nie mają spokoju. Wołają psychiatrzy i psychologowie: walczcie z hałasem, bo hałas zabija, odbiera zdrowie, siły, spokój, niszczy nerwy. Ludzie zaczynją rozumieć, że wybudowanie wielomilionowego miasta nie jest największym osiągnięciem. Ono wygląda jak potężny rak na organiźmie narodu, który szpeci krajobraz i wysysa najżywotniejsze energie z życia społecznego. Gigantyczne molochy jak Nowy Jork, Londyn, Tokio czy Paryż – nawet gdy były koniecznoscia życiową – wypychają człowieka z rodzinnego zagonu i wtłaczają go w anonimowe tłumy.

Gdy kiedyś wydałem książkę Duch pracy ludzkiej, to jeden z recenzentów napisał: “Wiele mi się w niej podoba. Ale nie podoba mi się to, że autor wzywa do długomyślności w pracy.” Po łacinie to sie nazywa longanimitas (co można tłumaczyć także jako “dalekowzroczność”). Ale redaktor się złościł mówiąc: “W Polsce trzeba dużo pracować, jak najwięcej pracować. Nie ma czasu na namyśłanie się”. Nie chciałem mu odpowiadać. A jednak, zanim człowiek przystąpi do pracy, zanim rolnik zaplanuje nowy zasiew jesienny, siada i zastanawia się – co, gdzie i w jakim wymiarze będzie siał. Wszelkie planowanie, nawet materialne trzeba uprzedzać atmosferą głębokiego namysłu i modlitwy.

A dzieje się odwrotnie. Rozbudowane ponad normę miasta, amerykanizują się wyciągając młodzież ze wsi i skazują na bytowanie niekiedy o wiele trudniejsze. (…) Niezmiernie ważne jest wstrzymanie fali demoralizacji społeczeństwa wiejskiego przez środki masowego przekazu. Może łatwiej nam będzie dźwignąć się z niedoli gospodarczej, ale z tej strasznej fali rozkładu moralnego, która nas ogarnęła, wydobywać się będziemy z wielkim trudem. Klęską społeczną jest pijaństwo. Wielu ludzi nie potrafi bawić się i weselić bez wódki. Dwieście lat temu Polska konała i jej rozkład moralny był wtedy straszny. Kim są ci, którzy dzisiaj rozsiewają kąkol wśród dorodnych łanów zboża, kto demoralizuje naszą młodzież? [Czy to są naprawdę polskie środki przekazu? Tutaj kolejne rządy III /IV RP wydają się być bezradne – dodatek red.] Czy chodzi o to, by młodych ludzi nie interesowała przyszłość w Polsce, bo tutaj mają zamieszkać inni?

.

Gdy Niemcy podczas okupacji usunęli właścicieli majątków i usadowili swoich “treuhandlerów” (powierników), to wszystko zostało wywiezione z Polski i zabrakło chleba dla naszych dzieci. Jednak okupanci nie zdołali przezwyciężyć rolników na wsiach i ci żywili naród wtedy, gdy miasta głodowały. Dlatego niezmiernie donisłą rzeczą jest docenić znaczenie prywatnej własności rolnej, bo to jest warunek do stabilnego bytowania narodu. Nie można dopuścić aby wieś wymarła przez ucieczkę z ojcowego zagonu. Wieś nie może się wyludnić, bo wtedy wymrą i miasta. Gdy miasta głodowały podczas wojny, to wioski dostarczały im żywność.

Upominaliśmy się również o takie warunki pracy w fabrykach – posłużę się tu słowami Piusa XI z encykliki Quadragesimo anno – aby człowiek pracujący w fabryce, z której materia wychodzi uszlachetniona, sam nie wychodzil z niej gorszy. Tam też trudzi się człowiek i musi mieć odpowiednie warunki i bezpieczeństwo. Idzie też o to, aby owoce cięzkiej pracy ludzkiej nie były marnowane.przez nietrzeźwość, nieumiejętność gospodarowania i marnotrawstwo. (…) Człowiek pracujący nie może stać się niewolnikiem fabryki, ziemi, produkcji, materii bo jego celem jest nie tylko praca ale i dobro duchowe. Błędem jest gdy materia wychodzi z warsztatu pracy udoskonalona, a człowiek staje się tam gorszy. Jeżeli człowiek będzie tak zapędzony, tak zajęty produkcją i służbą materii, to sam zdziczeje. Zmarnieje duchowo i fizycznie, jak to nieraz widzimy.

.

1. Słynne taśmy produkcyjne Forda 2. Polscy górnicy w Belgii. Fotografie z pierwszej połowy XX wieku.

(I tu dochodzimy do prób upolitycznienia Kościoła). Kapitaliści sprzyjają Kościołowi, dopóki mówi o prywatnej własności. A gdy im przypmni o spolecznych obowiązkach ciążących na własności, to bronią się zarzucając że Kościół jest komunistyczny. (…) Z kolei socjalizm ma swoją bogatą przeszłość sięgającą XVIII-wiecznej Francji i XIX-wiecznej Anglii. Już wtedy upowszechniło się przekonanie, że człowiek jest osobą społeczną, która ma swoje miejsce, prawa i obowiązki także w życiu politycznym. Chociaż termin socjalizm kojarzy się zazwyczaj z marksizmem, to jednak są to pojęcia różne. Błędem interpretatorów i wykonawców marksizmu było nadanie mu formy totalitarno-kolektywistycznej. Nie przewidziano, że człowiek stanie się całkowicie uzależniony od władzy politycznej.

Coraz więcej ekonomistów przyznaje, że błędem jest twierdzenie jakoby tylko te dwa systemy, kapitalizm i socjalizm, mogły istnieć w ekonomii. Są one przeżytkami z poprzednich stuleci i dlatego nie nadają się do rozwiązywania problemów gospodarczych w dzisiejszych czasach. W ostatnich latach nastąpił duży postęp w naukach ekonomicznych, opracowano wiele alternatywnych modeli gospodarki. Czyżby politycy nie potrafili wykorzystać tej wiedzy? Bo jeśli nie, to znaczy że interes Polski nie jest im najważniejszy, a może nawet są uzależnieni od zewnętrznych ośrodków …

Ojciec wolnych ludzi

Nie trzeba więc oglądać się na innych czy też na polityków żądając, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie. A gdy będziemy wszyscy się odradzać, to i politycy będą musieli się zmienić. (…) Bo jeżeli czlowiek się nie odmieni, to nawet najlepszy ustrój, najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradzione i zginie. Cóż bowiem z tego – powiem trywialnie – że jedna butelka spirytusu będzie krążyć od pijaka do pijaka. Powiem jeszcze bardziej drastycznie: gdy klucz do kasy państwowej przejdzie z rąk jednych złodziei w ręce drugich złodziei? Pamiętajmy, że ludzie ze starymi nawykami nie odnowią Ojczyzny. Chrystus ostrzegał, aby »Nie wlewać młodego wina do starych bukłaków, które są popsute i pękają a wino z nich wycieka.« Jesteśmy u siebie, w swojej Ojczyżnie, gospodarzymy olbrzymimi bogactwami, które ona posiada. Chcemy aby dla dobra całego narodu zarządzali nimi ludzie godni takich stanowisk.

[Następna część w opracowaniu]

_____________

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Translate »